Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Źródło fot. Activision Blizzard
i
Publicystyka 6 września 2024, 15:56

autor: Draug & PefriX

10. Bastion. 25 najlepszych gier hack'n'slash

Spis treści

10. Bastion

Mimo że wymieniliśmy już sporo gier, przy których pojawiały się określenia w rodzaju „innowacyjna” czy „oryginalna”, każda z nich wydaje się trącić sztampą, gdy porównamy ją z Bastionem. Bo też Bastion nie jest klasycznym hack’n’slashem, skupionym na rzezaniu potworów, ciułaniu punktów doświadczenia i żonglowaniu ekwipunkiem. Podstawową różnicę stanowi fakt, że tytuł ten został stworzony nie przez potężne studio deweloperskie – jak to z mocarzami omawianego gatunku zwykle bywa – a przez niezależny kilkuosobowy zespół Supergiant Games.

Kolejna sprawa to świat przedstawiony i fabuła. Zacznijmy od tego, że ta ostatnia stanowi de facto fundament gry i motor napędowy rozgrywki. Akcja toczy się w świecie, o którym wiemy właściwie tyle, że kiedyś dosięgła go nieokreślona bliżej katastrofa, przez którą jest on teraz tym, czym jest – kompleksem lewitujących wysoko nad powierzchnią ziemi platform.

Główny bohater, znany jedynie jako Kid (Dzieciak), przemierza ten niebezpieczny świat, szukając ocalałych i dążąc do zebrania ich w jednym, niezagrożonym miejscu – tytułowym Bastionie. Co jednak najciekawsze (i chyba najlepsze), w całej tej rozgrywającej się na naszych oczach opowieści uczestniczy tylko jeden głos – narratora. Faceta tonem i usposobieniem przypominającego saloonowych rewolwerowców gawędziarzy z Dzikiego Zachodu, który komentuje wszystkie nasze poczynania, a nawet... przytacza treść dialogów między postaciami widocznymi na ekranie. Mimo przepięknej, iście baśniowej stylistyki o bliższych naszej rzeczywistości korzeniach świata przedstawionego przypomina gitarowa ścieżka dźwiękowa oraz obecność np. broni palnej.

A rozgrywka? Walka – która stanowi znaczną część gry – ma nieco bardziej zręcznościowy charakter niż w większości hack’n’slashy. Nie tylko wyprowadzamy ataki (korzystając naprzemiennie z dwóch typów oręża, np. maczety i łuku), ale musimy dbać również o aktywne uniki... no i o to, by nie spaść z platform, nierzadko wąskich i dziurawych. Ekwipunek ograniczono do paru modeli broni, które ulepszamy o maksymalnie trzy stopnie i do których dobieramy ataki specjalne. Niewiele bardziej skomplikowanie przedstawia się rozwój bohatera. Mimo to mechanika wcale nie jest banalna – graczowi nie raz i nie dwa przychodzi dobrze zastanowić się nad tym, jaki sprzęt i jakie ataki będą najlepsze na daną wyprawę. Tym bardziej że poziom trudności, w przeciwieństwie do grafiki, wcale nie okazuje się bajkowy. Szkoda tylko, że omawiana produkcja jest jak na standardy gatunku wyjątkowo krótka.

Tak czy inaczej, Bastion to czysta magia – magia gier indie. Na szczęście po wypuszczeniu tego dzieła (w 2011 roku) Supergiant Games nie spoczęło na laurach. W 2014 roku na rynek trafił Transistor – kolejne izometryczne RPG akcji, tym razem osadzone w realiach przypominających cyberpunk i bardziej oddalone od filozofii gatunku hack’n’slash, ale równie stylowe i niepowtarzalne, a przy tym niesamowicie grywalne. W kolejnych latach studio dało światu dwie części rewelacyjnego Hadesa.

W hack and slashach najfajniejsze są początki
W hack and slashach najfajniejsze są początki

Wiecie, co jest najlepsze w hack and slashach? Początki. To może umknąć, gdy gonimy za dopełniającym build Ostrzem Ostatecznej Zagłady, ale przypomniał mi o tym dopieszczany we wczesnym dostępie Last Epoch.