Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Źródło fot. Activision Blizzard
i
Publicystyka 6 września 2024, 15:56

autor: Draug & PefriX

13. Dungeon Siege. 25 najlepszych gier hack'n'slash

Spis treści

13. Dungeon Siege

A oto i drugi reprezentant serii Dungeon Siege w naszym zestawieniu. Wcześniej pisaliśmy o mniej lub bardziej udanych klonach dzieła Blizzarda, próbujących u progu XXI wieku uszczknąć nieco z sukcesu Diablo II. Chris Taylor, który w studiu Gas Powered Games wytyczał kierunek pracom nad wydanym w 2002 roku Dungeon Siege, zalicza się zdecydowanie do tych bardziej uzdolnionych naśladowców – i to naśladowców tylko częściowych, bo Taylor nie bał się wzbogacić swojego dzieła wieloma autorskimi pomysłami. Które zresztą dały grze miejsce na kartach historii.

Opowieść dotyczy fantastycznej krainy znanej jako Aranna, a dokładnie jednego z jej królestw, noszącego melodyjną nazwę Ehb. Gracz wciela się w... farmera. Nasz kopacz ziemniaków pewnego dnia zmuszony jest do szybkiego przekwalifikowania się na bohatera, gdy jego urodzajny spłachetek ziemi zostaje zdeptany przez lokalną odmianę orków – Krugów. Bohater rozprawia się z najeźdźcami, a następnie rusza w świat, początkowo w celu uzyskania pomocy dla ludności ze swoich stron, a ostatecznie po to, by samemu tej pomocy udzielić, prowadząc najwaleczniejszych mieszkańców Ehb do walki z prastarym złem.

Tak, nie przesłyszeliście się – „prowadząc”. Dungeon Siege to absolutny rekordzista wśród hack’n’slashy, jeśli chodzi o liczbę sterowanych postaci. Pod komendą możemy mieć tu aż ósemkę rębajłów. Z tego względu w niektórych aspektach gra przypomina raczej strategię niż „rolpleja” – mamy aktywną pauzę oraz parę formacji i taktyk do ustawiania. Niemniej każda postać dysponuje własną tożsamością, ekwipunkiem i umiejętnościami. Na szczęście mikrozarządzanie tą całą czeredą nie pochłania dziesiątków godzin, a to dzięki temu, iż Gas Powered Games zastosowało bardzo prosty – nawet jak na hack’n’slasha – system rozwoju postaci.

Używanie określonego rodzaju oręża stopniowo poprawia jego skuteczność i podpięty do niego atrybut (siłę, zręczność lub inteligencję) – ot i cała filozofia, nie ma tu nawet podziału na klasy. Dzięki temu gracz może skupić się na rzeczy najważniejszej, czyli przeżywaniu przygody, sprowadzającej się w dużej mierze do wyrąbywania sobie drogi przez szeregi potworów w różnych malowniczych zakątkach Aranny.

Jak zasygnalizowano parę gier wcześniej, wydane po trzech latach, w 2005 roku, Dungeon Siege II ograniczyło liczbę sterowanych postaci do sześciu (a to i tak tylko na najwyższym poziomie trudności), rezygnując w pewnej mierze z pseudostrategicznego aspektu rozgrywki. Z tego względu „jedynka” po dziś dzień pozostaje tworem unikatowym w swoim gatunku – grafika, choć w pełni trójwymiarowa, mimo że niegdyś zapierała dech, po przeszło dwóch dekadach od premiery może co bardziej uwrażliwionym estetycznie graczom dać w kość.

W hack and slashach najfajniejsze są początki
W hack and slashach najfajniejsze są początki

Wiecie, co jest najlepsze w hack and slashach? Początki. To może umknąć, gdy gonimy za dopełniającym build Ostrzem Ostatecznej Zagłady, ale przypomniał mi o tym dopieszczany we wczesnym dostępie Last Epoch.